Lubię czasem zobaczyć na scenie coś czego jeszcze nie widziałam, a jeżeli jest to na dodatek to co chciałam zobaczyć od dłuższego czasu to już w ogóle, pełnia szczęścia. Po tę pełnię szczęścia musiałam się udać do Poznania na finał festiwalu Zostań Gwiazdą Kabaretu. W konkursie wystartowało 5 kabaretów (miało być 6 ale kabaret Chyba nie dojechał bo jak to padło ze sceny „Guma rodzi”) z czego znałam po części program tylko jednego.
Mimika, Weźrzesz, Svenson Band, Z Konopi, i Ścibor Szpak bo to o nich mowa dotarli do półfinałów pokonując kabarety: Liquidmime, Czwarta Fala, Ymlałt, Chwilowo Kaloryfer, Róbmy Swoje, w eliminacjach które odbywały się co miesiąc i brały w nich udział po 2 kabarety. Skupiając się jednak na finalistach, trzeba stwierdzić że zarówno poziom jak i profile humoru były zupełnie zróżnicowane. Bo jak tu porównać zupełnie klasyczny kabaret jakim jest Weźrzesz z totalnym wariactwem scenicznym Svenson Band. Nie można tego porównać i naprawdę ciężko stwierdzić, kto jest lepszy, bo to jest po prostu zbyt inne.
Na pierwszy finałowy ogień poszedł kabaret Mimika, niby klasyczna kabaretowa pantomima a jednak nie koniecznie, bo od początku do końca silnie interaktywna. Nie było chyba skeczu w którym artyści nie wychodzili bezpośrednio do widzów lub nie prosili ich o pomoc. Co z jednej strony powoduje stałe podnoszenie ciśnienia u widza, który boi się potencjalnego wyciągnięcia na scenę a z drugiej tworzy fajne porozumienia na lini widz-artysta. Publiczność czuje się traktowana indywidualnie i chłonie kabaret każdym możliwym zmysłem (nawet węchem: „zapach lasu” w skeczu z filmem 5D nie do zapomnienia). W połączeniu z podkładem dźwiękowym i nienagannym przygotowaniu spektaklu daje to bardzo fajny efekt.
Za to drugi wystąpił chyba najbardziej „normalny” kabaret z całej stawki, Weźrzesz bo o nich mowa wystąpił w nowym składzie, bo bez Mikołaja Kwaśniaka (czy tylko ja nie wiedziałam, że On już z nimi nie gra, bardzo mnie to zaskoczyło i zasmuciło jednocześnie). Weźrzesz jako duet radzi sobie całkiem nieźle, ma dobre pomysły, dobre teksty i niezłe wykonanie. Ale nie porywają, może poza skeczem, w którym Policjant dorabia sobie na jeszcze dwóch niecodziennych dla takiej osoby stanowiskach, no i człowiek-pampers…nadal mnie on zaskakuje. To wszystko jest takie…zwyczajne, nie ma mowy o żadnym zachwycie, ot po prostu przyzwoity kabaret. No i bycie przyzwoitym kabaretem wystarczyło aby wygrać przegląd i zgarnąć nagrodę publiczności.