Na początek wyznanie
osobiste: Kocham Wrocław!
Uwaga! Notka zawiera
lokowanie produktu ;)
Wrocław i „Wratislavia Krasnal”
to kolejny przystanek na mojej kabaretowej wakacyjnej trasie, o festiwalu
piosenki mało poważnej dowiedziałam się dosyć późno, ale szczęśliwie udało mi
się pojechać (www.ekabaret.pl ) i
spędziłam we Wrocławiu baaaaaardzo sympatyczny weekend.
Skład całego festiwalu był
niemalże składem idealnej imprezy kabaretowej, bo wystąpili Ścibor Szpak i
Grzegorz Żak, Kabaret Chyba, Kabaret Nic nie szkodzi, Kabaret Róbmy Swoje,
Kabaret Czesuaf, Kabaret Jurki, Kabaret Tenor, Liquidmime i Bez Nas Wy?, Kabaret
Hrabi i Artur Andrus, jeżeli dodać do tego, że wymienione grupy pokazały się
tylko i wyłącznie od strony muzycznej to….no ciężko sobie wymarzyć lepszą
imprezę.
Pierwszego dnia wystąpiło 9
artystów, którzy z większym lub mniejszym sukcesem pokazywali swoją muzyczną
odsłonę, całość działa się w urzędzie do spraw krasnoludczych, którego petentami byli występujący artyści wnioskujący do prowadzących, którymi byli Ścibor Szpak i Grzegorz Żak o najróżniejsze krasnoludcze sprawy. Bardzo ciekawym akcentem był występ grupy Liquidmime, Jim zaśpiewał a
Ania zagrała, piękne to było i wprawiło w niemałe zdziwienie. Mnie osobiście
zdziwił też występ Tenora, Czesława Jakubca, bo tak niesamowicie porwał
publiczność, że aż nie mogłam wyjść z podziwu kiedy wszyscy śpiewali o „Józefie
Wklęsłorękim”, więc śpiewałam też, nie mogąc pojąć jak to możliwe, że tak
nielicznie (a szkoda!) zgromadzona publiczność dała się tak porwać. Bardzo do
gustu przypadła mi też piosenka „Nic nie szkodzi” która to może służyć jako
element programu,o którym mówiłam przy okazji
festiwalu „Zostań gwiazdą kabaretu”, niezmiennie bawić mnie będą też
piosenki Jurków, które tego wieczora były przeplatane konferansjerką Saszy,
który gdyby nie to, że jest koniem to byłby mistrzem konferansjerki (to jego
słowa…;)). Bo były m.in. nieśmiertelne „Basie”, w których Wojtek zrobił furrorę
swoim tańcem, „Nałogi”, „Kiełbasiana Jadzia” i piosenka z programu „Reżyser” w
której Marylka opowiada o tym, jaki to marzy jej się mężczyzna, nie powiem,
pointa jest dość zaskakująca ;). No i Czesuaf, Czesuaf, z „The Ponic”, które
niezmiennie zdobywa ogromne owacje, czy z „Pieśnią Hydraulika” z jak zwykle
nagrodzonym tańcem Wojtka, cały koncert był niesamowicie długi bo trwał od 19
do 22, ale warto było to oglądać i słuchać, osobiście mogłaby zostać jeszcze
dłużej.