15 czerwca 2013

Zapiski przedsesyjne

Mówili żeby iść na studia humanistyczne
to nie będzie matematyki.
Taaaaa....
Trzeba się od czasu do czasu oderwać od Kodeksu Cywilnego i zająć się tym co bardzo lubię, będzie długo ale mam nadzieję, ciekawie. Bo działo się dużo, także w zasadzie notka będzie tak trochę multimedialna ;)

Po pierwsze, dawno dawno temu pamiętam, że byłam na nocnym (do 2 w nocy ale miałam z lat 13 więc stosownie do wieku była to noc) maratonie filmowym, teraz, kiedy, przynajmniej metrykalnie jestem już trochę bardziej dorosła, wraz ze swoją drugą połową udałam się na maraton serii filmów o których wiedziałam tyle, że istnieją. Iron Man, 3 części od 23 do 5:30, sama nie wiem jak mi się udało to wytrzymać. Dla niezorientowanych w fabule tak jak ja jeszcze miesiąc temu, handlarz i producent super nowoczesnej broni porwany przez terrorystów i zraniony w taki sposób, że aby aby dalej żyć musi zbudować i wbudować sobie w klatę taki reaktorek który będzie odsuwał opiłki które krążą w jego krwi do serca. Aby się uwolnić buduje sobie zbroje, zabija terrorystów i wraca do domu. Coś mu odbija, przestaje produkować broń, robi sobie lepszy kombinezon i ratuje świat. Banał nie? No banał. Ale jakoś tak, fajnie zrobiony banał, chociaż były momenty scen "walki" gdzie w duchu umierałam ze śmiechu. Trochę niespójności, trochę banałów, trochę typowego amerykańskiego przesadyzmu. Ale...bawiłam się dobrze, sama się dziwię, że to piszę ale tak. Bawiłam się dobrze (zwłaszcza w momentach robienia sobie chomiczych policzków z popcornu i robienia głupich min do Marka ;))