14 grudnia 2010

Kabaret Tłum na KA BA RE TONIE

W końcu. Tyle zapewne może powiedzieć większość warsztatowiczów którzy już nie mogli się doczekać, żeby pokazać ludziom efekt swojej trzymiesięcznej pracy. Przygotowane było 9 skeczów, 3 shorty i 1 skecz-niespodzianka dla Szarpaniny, który właściwie do samego końca nie było wiadomo czy zagramy.
Próby rozpoczęliśmy około 11 już na miejscu naszego przeznaczenia, Sali teatralnej w Willi Lentza. Rozłożyliśmy swoje rzeczy i zajęliśmy się próbą poprzedzoną krótką przemową pt: „To jest mikrofon”. To co ja koniecznie chciałam sprawdzić podczas próby to to czy zdążę się przebrać pomiędzy swoimi skeczami bo do każdego miałam zupełnie inny strój. Okazało się to, jak najbardziej możliwe, głównie ze względu na długie zapowiedzi w wykonaniu Marka i Szpaka. Willę opuściliśmy koło 14 w celu zjedzenia obiadu, na cel obraliśmy jak się nie trudno domyślić Fast food, niezawodny Cartoon, który jednak okazał się bardzo twórczym miejscem bo tam zapadła ostateczna decyzja że gramy skecz dla Szarpaniny.
Po powrocie do Willi musieliśmy zmierzyć się z naszym postanowieniem, mianowicie zorganizować próbę tajnego skeczu. Na scenie tego nie mogliśmy zrobić z oczywistych powodów, była tam Szarpanina. Na cel wybraliśmy damską toaletę na piętrze (jak w Harrym Potterze!) i to tam dopracowywaliśmy niespodziankowy numer.  Po zejściu na dół krótko bawiliśmy się na scenie a potem rozpoczęła się właściwa część wieczoru.
To nie był typowy kabareton, była to impreza dofinansowana przez Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Szczecin. Nie mogła być to normalna impreza…przed wejściem do pobrania była witamina C której zbiorowe zażywanie odbyło się na widowni. Nie mógł wejść też nikt kto przed wejściem…nie pocałował popiersia Lenina. Działo się tak dlatego bo Benny Hill nie żyje (Błagam, nie pytajcie!). W roli popiersia Lenina wystąpił Fazi z kabaretu Śmigłowce który nie wyglądał na szczególnie zmartwionego rolą która mu przypadła.
Stocznia, Mennica, Zawodowiec, Dziady, Komisja, Niebo, Piotruś, Włamanie, Murzyn, Robin H., Ptysie, Kawał – tak właśnie opisane były wszystkie skecze kabaretu Tłum na kartce zawieszonej na ścianę za sceną.  Wszystko poszło bez większych problemów, a tego co poszło nie tak nie było nawet za bardzo widać. Stres jak to stres pojawiał się na chwile przed wejściem na scenę i znikał wraz ze stanięciem prze mikrofonem. I ta radość ludzi którzy schodzili ze sceny z wiadomością, że publiczność się śmiała, niesamowita sprawa.
W końcu przyszedł czas na skecz-niespodziankę. Tu w końcu należy się wyjaśnienie o co chodziło. Był to skecz- podziękowanie za 3 miesiące katowania nas pracy z nami przygotowywania do tego występu. My w tajemnicy przygotowaliśmy 3 minutową wersję programu „Krajm Storys” Szarpaniny z nieco zaskakującymi zwrotami akcji. Najpierw przykazaliśmy Szarpaninie usiąść w pierwszym rzędzie a kiedy już tego bardzo niechętnie dokonali my przygotowaliśmy zemstę za tych wszystkich ludzi którzy na występach Szarpaniny zostali ochlapani pomidorami. Tak, tak, przygotowaliśmy „Przejście Graniczne”. I nie mieliśmy jednego pomidora, a dwa! Kiedy się wychyliłam na chwilę żeby zobaczyć reakcje chłopaków na te warzywa zobaczyłam, że siedzą w pierwszym rzędzie bez spodni i koszulek, za to tak rozbawieni, że wszystkie wątpliwości co do tego skeczu zostały rozwiane. Zagraliśmy w konwencji „Przejścia Granicznego” właściwie wszystkie skecze bo celnika odwiedzili i Krzyżacy i Kat i Policjanci z Przesłuchania i Agenci szukający premiera. Na koniec kwiaty, słowa podziękowania, oklaski.
Po nas zagrały dwa kabarety. Najpierw ze swoim napakowanym absurdem programem kabaret Śmigłowce, zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie, zwłaszcza za kostiumy i kilka pomysłów. Naprawdę mi się podobało, fajnie by było ich jeszcze kiedyś zobaczyć. Natomiast do kabaretu Sakreble chyba nigdy się nie przyzwyczaję, takie to dla mnie przydługie i męczące, już nawet ten rok temu mi się bardziej podobali.
Po kabaretonie przyszedł czas na to, żeby posprzątać i… udać się na afterparty. Chyba każdemu z nas te warsztaty dużo dały. Każdy się czegoś nauczył, o sobie, o innych, o scenie. Wszyscy mamy tylko nadzieję, że ten pokaz to nie był koniec czegoś a dopiero początek, że dopiero teraz będziemy mogli pokazać na co nas stać. Jest plan żebyśmy podzieleni na kilka kabaretów grali co miesiąc po 3 nowe skecze każdy kabaret. Także zapraszam już teraz, będzie się działo. Nawet jeżeli za rok też będą warsztaty i zgłosi się nowa grupa ludzi to mówię Wam, nie będą tak dobrzy jak Kabaret Tłum!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz