22 maja 2010

Paprykarz rządzi! czyli Neo-Nówka i Żarówki w Szczecinie

„Trasasasa”, „Babylon Tour”, „10 lecie Ani Mru Mru”, „W samo popołudnie”- od kilku ostatnich kilku lat zaczęły pojawiać się w Polsce duże, tematycznie trasy koncertowe kabaretów. Monopol na tego typu imprezy miały jednak te najbardziej topowe kabarety – Ani Mru Mru i Kabaret Moralnego Niepokoju. Tym razem, do swoich widzów wyszła z takim projektem bijąca ostatnio rekordy popularności Neo-Nówka. 
„Sex, alkohol i książki” taki oto tytuł nosi trasa Neonów. Jednak jak już widzowie są uświadamiani na początku, o książkach jest niewiele. W Szczecinie są tylko dwa miejsca, gdzie taki występ mógłby się odbyć, pierwsze to Hala Szczecińskiego Domu Sportu, a drugie do Teatr Letni. W związku z tym, że mamy już „ciepły” maj organizatorzy wybrali tą drugą opcję, i chyba to lepiej bo imprezy w SDSie i klimat występowy to dwie zupełnie różne rzeczy. Poza tym, chyba tradycją jest że w połowie maja zaczyna się sezon kabaretów w amfiteatrze i że zawsze zaczynają go Neoni. (20 kwietnia 2008- Neoni, Łowcy, PNN, 16 kwietnia 2009 Neoni, PNN). Przecież w tym roku nie mogło być inaczej, 15 maja to data tegorocznego występu, gratisowo przywieziony został Jacek Ziobro i ku radości mojej wielkiej – Żarówki. Przed występem, ku mniejszej radości razem z Paulą i Magdą rozdawałam ulotki, a mniejsza radość brała się z okropnego zimna i deszczowej aury która tego dnia wisiała nad Parkiem Kasprowicza. Więc kiedy już totalnie znudzona (ulotki rozdawałyśmy każda przy innym wejściu, porozumieć mogłyśmy się tylko za pomocą telefonów) i zmarznięta opierałam się o bramę amfiteatru zza tej bramy wyłonił się nasz szczeciński odłam Żarówek - Piotrek Mazurek. Który posiadał kilka biletów dla swojej rodziny, która nie mogła przyjść. Zrobiliśmy wymianę, On wziął ode mnie ulotkę a ja przyjęłam trzy bilety aby je rozdać ewentualnym chętnym, w końcu i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Melduję, że bilety oddałam, nie bez walki bo wszyscy przybyli je już posiadali ale się udało. Poza tym, nikt nie chciał mi uwierzyć, że rozdaję bilety za darmo. Za bramą w pierwszym rzędzie siostra Magdy zajmowała dla nas miejsca, także kiedy po okazaniu swojego biletu zeszłam do widowni, czekało na mnie miejsce. 
Okazało się, że mam magiczną moc, bo kiedy kilka minut po 20 powiedziałam „dobra, dawajcie Ziobrę” to ten wszedł na scenę. Właśnie, scena! Scenografia przypominająca nagłówki gazet w stylu „Wybrano miss Polonia” i zdjęcie Gawlina, „W Teatrze Narodowym zagrano spis treści Pana Tadeusza” albo „Mecz Polska-Bez Przeciwnika 1:2”i dwa telebimy robiły dobre wrażenie, które trochę psuły jarmarczne doniczki z kwiatami z przodu sceny. Nie mniej, podobało mi się. Jacek Ziobro zajął jakieś 15 minut opowiadając między innymi Czerwonego Kapturka po Czesku i szczerze mówiąc nie powalił kalana, to chyba nie jest mój rodzaj humoru. No ale, wreszcie na scenę wkroczyła Neo-Nówka i w towarzystwie Żarówek zagrała znane „Szczecin dziś zapłonie” z wiecznie niesamowitym tańcem Michała. „Sex, alkohol i książki” to w większości nowe skecze i mimo, że o tym wiedziałam nie byłam chyba przygotowana na aż tyle nowości. Był przedstawiciel Prostytutek i Alfonsów, który chce zostać prezydentem, były Niemieckie Siatkarki z rewelacyjną rolą Radka, był Mieszko który nie chciał skusić się na wdzięki pięknej inaczej Dobrawy oraz znana z Płockiej Nocy Kabaretowej Wandzia która przyszła na rozmowę kwalifikacyjną. Poza tym, dwa krótkie treściwe i mocno spuentowane shorty. Mocną stroną tego programu są też na pewno piosenki, które pojawiły się w programie głównym w liczbie 3. Wspominane wyżej „Szczecin dziś zapłonie”, „Grajdołek” („Butelka Bosmana będzie po 50gr a paprykarz za darmo!”) i „Że” – akcent który ma przypominać o tym, że w tytule programu są książki. Całość jest bardzo lekka, dobrze zagrana, nie ma momentów gdzie na występie poczułabym się nieswojo przez na przykład zbyt często rzucane przekleństwa czy aluzje seksualne. Całość dopełniają Żarówki, których członkowie sami bardzo dobrze bawią się na występie, poza tym akordeonistę podrywa Pani Wandzia. 
Na tak zwane bisy idą starsze rzeczy. „Ksiądz i Kościelny”, „Mam wszystko”, „Niebo” i ekstremalnie krótkie „Bociany”. Tekstowe skecze na bisach idą w bardzo niekontrolowanym kierunku, w czasie pierwszego skeczu publiczność się dowiedziała że nasz amfiteatr to tak naprawdę hala, której niedobudowano do końca, w drugim nawet Romek był zdziwiony skrótami rzeczy które posiada, bo w czasie wymieniania wyszło mu „Kiss me sirs me” po czym przybył strumień świadomości który zaowocował zgotowaniem się na scenie. A „Niebo” z kolei poszło w hardcorowe klimaty, wyobrażacie sobie Hitlera i Stalina urządzających w piekle zawody sportowe? Takie wizje ma właśnie Neo-Nówka w tej odsłonie tego skeczu. Neonom trzeba tez przyznać, że są sprytni, zamienili obecnie niewygodną końcówkę „Nieba” na taką, że prawdę mówiąc nie pamiętam w którym momencie kończy się obecnie. Pamiętam za to, jak Romek zakończył występ: „Paprykarz rządzi!” zawołał radośnie ze sceny no i miał rację. 
W międzyczasie nad Szczecinem w powrotem zawisły deszczowe chmury ale ochroniarze bardzo szybko zwinęli się z terenu imprezy a jeden z nich powiedział, że możemy wejść za kulisy ale on nic nie widział. Nikomu nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, jednak w środku spotkałyśmy jeszcze jednego ochroniarza, ale i jego dało się zbajerować mówiąc, że jest zimno i pada. Z dotarciem do samych Neonów problemu już nie było, może poza tym, że organizator występu obrzucił nas bardzo „miłym” spojrzeniem. Ale kto by się przejmował? ;) Zwyczajowo, trochę porozmawiałyśmy z kabareciarzami, wręczyłyśmy prezenty, zrobiłyśmy pamiątkowe zdjęcia i zwinęłyśmy się, nie chcąc za długo przeszkadzać. 
Dobre jest to, że Neo-Nówka się nie zatrzymała. Przeszła przez etap „Moherowego Programu”, „Co by było gdyby…” i idzie dalej, nie patrzy na to, co było wcześniej. W „Sex, alkohol i książki” nawet stare skecze, wyglądają na nowe. To jest dobre, życzyłabym sobie, żeby każdy kabaret z taką konsekwencją szedł do przodu i nie oglądał się na to, co było kiedyś. Nie miałam czegoś takiego jak w przypadku KSM który w tym roku totalnie zadziwił mnie grając „Piosenkę Trenera” od tego wyszliśmy, było fajnie ale minęło, trzeba iść dalej. Podoba mi się ta konsekwencja w przypadku Neonów, dlatego chciałabym ten program zobaczyć gdzieś jeszcze raz, tylko może klimatach klubowych albo teatralnych. Miło by było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz