29 maja 2011

"Latający stand-uper" Kacper Ruciński w Kontrastach.

Oto nadszedł ten moment, że Szczecin ma swoje cykliczne spotkania kabaretowe i to na dodatek klubowe! Żyć nie umierać, a to o dziwo, za sprawą studenckiego klubu Kontrasty, w którym to już drugi raz odbył się Kornishon czyli właśnie co miesięczne spotkania z kabaretami i satyrykami ( kolejny występ już 16 czerwca). Po entuzjastycznym przyjęciu kabaretu Jurki w kwietniu, w maju organizatorzy zaprosili dwóch stand – uperów,  Bartka Marciniaka i Kacpra Rucińskiego.
Ten pierwszy to jeden z dwóch stand-uperów z grodu Gryfa. Program Bartka miałam okazję zobaczyć już raz, po własnym występie na Lidze Kabartowej. W Kontrastach podobał mi się bardziej, mimo tego, że wyraźnie było widać, że jest zestresowany. Częste przejęzyczenia, zająknięcia ale w ogólnym odbiorze to w ogóle nie przeszkadzało. Jeżeli chodzi o program to jest nieco stereotypowy jak na Stand-up. Głównie tematy damsko-męskie chociaż wizja Jezusa Chrystusa, który miałby teraz zejść na ziemię dosyć widowiskowa i ciekawa.  Reasumując, wydaje mi się, że będą z niego za jakiś czas ludzie.
O gwieździe wieczoru czyli o Kacprze Rucińskim mogę powiedzieć tyle, że jego program na żywo oglądałam już 7 raz i… dalej mi się nie nudzi. Lubię tą beszczelność z jaką Kacper odnosi się do wszystkiego o czym opowiada. Nowości w programie nie zarejestrowałam i tu może trochę szkoda, chociaż obecność fragmentu o spowiedzi całkowicie mi to zrekompensowała. Dodatkowo pojawiła się interakcja z publicznością, której wcześniej nie było lub była znikoma, teraz jest więcej i to jest fajne. Kacper zaprezentował publiczności również umiejętność „latania”, gdy opowiadał o kobietach na zakupach chciał przejść kawałek po scenie ale scena ta, niespodziewania mu się skończyła, ku ogromnej uciesze publiczności. Ogólnie rzecz biorąc, tym występem Kacper potwierdził swoją wielką klasę i to, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Kontrowersyjny, odważny, pewny siebie, bezczelny…idealne cechy dla stand-upera.
Na razie formuła Kornishona się sprawdza, fajnie goście, fajna publika (chociaż trochę mało liczna), oby tak dalej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz