28 maja 2011

Od KMN do Szarpaniny - moja kabaretowa historia cz.2

2009
Rok wielkich zmian, sprawdzian samodzielności nie jednokrotnie odwagi. Przede wszystkim powstaje Szczecińska Mafia Kabaretowa. Pierwsza i jak na razie jedyna inicjatywa tego typu w środowisku fanowskim. Dzisiaj z różnych względów wyglądająca inaczej niż na początku. Wcześniej oparty na dążeniu do z góry wytyczonego celu z wyraźnie zarysowaną hierarchią, obecnie oparty na wzajemnej przyjaźni i pomocy. Przez ten czas zmieniły się nasze przyzwyczajenia, opinie a nawet charaktery ale nadal w trwamy, czasem na przekór niektórym Rok 2009 upłynął głównie pod znakiem dwóch kabaretów: Łowcy.B i KSM. Łowcy to w ogól kabaret, który miał duży wpływ na moją kabaretową historię, sporo musiałam czasu poświęcić aby móc przy nich pozostać i na wiele imprez pójść aby się przekonać, czy to kabaret dla mnie, no i wiem, ze na tamtą chwilę na pewno tak. KSM tak naprawdę poznałam przy ich prowadzeni Dni Gryfina. Ujęła mnie ta ich otwartość i bezpośredniość, czasem żałuję Tyc rzeczy, które sprawiły, że ta znajomość się zatarła chociaż nie jest to moja wina. Odbyłam też pierwsze dalekie kabaretowe podróże, Stargard, Nowogard, Konin – może nie za dużo, ale jak na początek „turystyki kabaretowej” całkiem nieźle. Pod koniec roku odnalazłam 2 bardzo ważne dla mnie pod względem kabaretowym miejsca. Pierwsze to Pleciuga, w której odbywał się III SZPAK, który zrewolucjonizował moje myślenie o kabarecie. Okazało się, że można bez kolorowych świateł, covertów znanych piosenek i wulgaryzmów. Dużo bym dała, że zobaczyć jeszcze raz Adina czy ŻŻŻŻŻ,  szkoda, że w przypadku tego pierwszego to już niemożliwe. Drugie ważne miejsce to piwnica TPS w Stargardzie, gdzie po dziś dzień oglądam najlepsze występy, przede wszystkim, z najlepszym kilmatem.
2010
Ten rok nazwałabym rokiem „wyrobienia się” zaczęłam jeździć, oglądałam realizacje telewizyjne i kabaretony od kuchni. W ogóle dużo rzeczy poznałam tak zakulisowo, łącznie z życiem festiwalowym i popularnych w opowieściach afterparty. Wielkich postaci było w tym roku wiele. Przede wszystkim pan Marek, który zaczął regularnie zapraszać SMK na występy kabaretowe (które często nie były tanie) i umożliwił nam pracę z naprawdę wielkimi postaciami kabaretu. Jeżeli już mowa o wielkich postaciach to trzeba wspomnieć o Miszczu czyli Władysławie Sikorze, ponieważ znalazłam się w grupie 17 warsztatowiczów z którymi Miszcz przeprowadził warsztaty i przygotował „premierę w 3 dni”. 
Tym samym po raz pierwszy stanęłam na scenie profesjonalnego kabaretonu, kabaretonu otwarcia IV SZPAKA w którym oprócz tego, że występowałam to jeszcze sprzątałam, imprezowałam, robiłam śniadania, sprawdzałam i sprzedawałam bilety a nawet pracowałam w szatni. 4 niesamowicie intensywne dni, które warto było przeżyć. Poza tym: Koszalin, Zielona Góra, Gryfino po raz drugi, Stargard, Poznań trochę sobie pojeździłam i zostawiłam pieniędzy w kasach PKP. O jednych warsztatach już było, ale warto wspomnieć o tych prawie półrocznych cotygodniowych spotkaniach z Szarpaniną, dzięki tym warsztatom powstał pierwszy kabaret w którego składzie się znalazłam, Kabaret Tłum, ówcześnie 12 osobowy (obecnie nikt nie wie ile osób się wlicza w skład). Tak więc kolejna okazja żeby stanąć na scenie. Rok 2010 to też w końcu rok w którym zaczęłam powoli zrywać z kabaretem „medialnym” i przenosić się na scenę około festiwalową i dobrze mi z tym.
2011
W tym roku, chociaż mamy dopiero połowę, mam wrażenie, że trochę dorosłam kabaretowo. Nie chodzę na co popadnie, mam ten komfort, że mogę sobie wybrać co chcę zobaczyć, bo wiem co mi odpowiada. Chociaż czasami sama siebie zadziwiam, na występ Neo-Nówki nie poszłam wcale a cała szczęśliwa poleciałam na występ Artura Andrusa.  W tym roku z okazji 18 urodzin w końcu odwiedziłam sławetną Rotundę przy okazji Półfinałów PAKI i pojechałam na Debeściaka jako ekipa portalu ekabaret. Kiedy tak oglądałam kabarety konkursowe czy to na PACE czy na Debeciaku, poczułam, ze jednak się już trochę znam – fajne uczucie. No i przede wszystkim, w 2011 roku zaczęłam regularnie występy na scenie, w składach dwóch kabaretów, Tłum i Pierwiastek z Kokosa, z tym pierwszym dostałam pierwszą prawdziwą nagrodę, doceniła nas publiczność podczas eliminacji do FAMY.  Jeszcze fajniejsze uczucie.  Ważnym wydarzeniem tego roku była także premiera programu „Pierepałki” kabaretu Szarpanina, chyba jeszcze nigdy w takim stopniu nie "odczuwałam kabaretu". A teraz idzie sezon plenerowy czyli wielkie realizacje telewizyjne, w tym roku także w moim rodzinnym mieście, zobaczymy co z tego będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz