20 maja 2011

Strażacki Galowy Wieczór Kabaretowy

           Na Galowy Wieczór Kabaretowy się generalnie nie wybierałam, nawet ze względu na to, że to impreza zamknięta. Ale dzięki moim kolegom z kabaretu poszłam, poszłam na już chyba 4 w swojej karierze seminarium przeciwpożarowe połączone z występem kabaretowym.
Pamiętam swoje entuzjastyczne przyjęcie tego programu prawie rok temu podczas normalnego występu i nie ukrywam, że tym razem nic nie wywołało we mnie takiej reakcji jak wtedy. Chociaż nie było źle, było zaskakująco dobrze, na dość wysokim, równym poziomie. Ale może po kolei, na pierwszy ogień weźmy Słoiczek po Cukrze w okrojonym, jednoosobowym  składzie w postaci Małgorzaty Szapował, podobało mi się, zdecydowanie repertuar nie na taką imprezę i nie na takie warunki ale to było naprawdę fajne, zwłaszcza piosenki, jakoś tak, sympatycznie odebrałam te wejścia.  Kabaret Młodych Panów natomiast troszeczkę mnie zawiódł, choć w sumie, nie bardzo wiem dlaczego. Może ze względu na to, że jakoś mało ich było w tym kabaretonie a fragmenty skeczu o kosmitach znam na pamięć obudzona w środku nocy. Za to Smile mi się podobali, chociaż „Kredyt” mogliby już sobie odpuścić, chociaż w sumie rozumiem obecność tego skeczu na tak dużej imprezie no i miałam okazję zobaczyć skecze, których jeszcze nie widziałam na żywo, a to mi się ostatnio zdarza coraz rzadziej, mowa tu o skeczu o kierowcy tira i o popularnym Bździszewie. Dodatkowy plus mają za orkiestrę w rozszerzonym składzie. Ani Mru-Mru wypadli w całej stawce najlepiej, zwłaszcza skecz o tym, jak to „Cała Polska Czyta Dzieciom” samo życie… A tak serio, bardzo przyjemnie się ich oglądało, jak zawsze na najwyższym poziomie, wszystko w każdym szczególe dopracowane.
Cały kabareton był dostosowany w motywie przewodnim do tematyki imprezy. Marcin Wójcik poprowadził całość w roli komendanta straży pożarnej, któremu co jakiś czas przeszkadza Stanisław, brat bliźniak bohatera skeczu Smile, strażnik miejski. Jest i piosenka początkowa specjalnie przygotowana na tę trasę koncertową i wielki finał do którego tradycyjnie jak to na Galowym bywa wyciągany jest ochotnik z publiczności.
Podobało mi się, jak na występ o takim profilu i w takich warunkach (sezon amfiteatralny uważam za otwarty, pierwszy raz od 3 lat bez Neo-Nówki) to było naprawdę przyzwoicie.

I tak jeszcze dodam na koniec: Nie wszystko jest tak jak się może czasem wydawać. Nie warto sugerować się głupotami ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz