13 lipca 2011

Wakacje z telewizją cz.1: „Gdy tanio spędzić ktoś chce, waka waka wakacje to leci tam gdzie czeka na niego słoneczna Afryka”

                W tym roku kabaretowych realizacji telewizyjnych dostatek. W tym jedna z nich w moim rodzinnym mieście, aż szkoda by było nie pójść. A jak już można pójść to dlaczego by się nie zaangażować? Szczególnie, że telewizja szukała statystów do siedzenia na plaży przed sceną podczas realizacji.  Po zgłoszeniu siebie i kilku swoich znajomych do tego zajęcia zostałam nawet ogłoszona Szefem statystów.
                Cała zabawa zaczęła się już 1 lipca, kiedy to statyści mieli stawić się na próbie kamerowej. Do grupy, którą umawiałam na nagranie dołączyli chętni którzy dzień wcześniej stawili się na castingu. W sumie – prawie 30 osób. Chociaż były plany żeby grupę statystów stanowiło 100 osób, no cóż, dość nierealny plan. Na próbie statyści dostali do podpisania umowy (największe emocje w umowie wzbudził punkt, który stanowił o tym, że jak coś powiemy to może być to przetłumaczone na inne języki, zastanawialiśmy się, jakbyśmy brzmieli powiedzmy… po mongolsku) i mogli wybrać sobie miejsce na szczecińskiej plaży. Jeżeli trzeba by było podsumować próbę dwoma słowami to byłoby to: długo i zimno.  Co oczywiście nie znaczy, że się dobrze nie bawiłam bo bawiłam się bardzo dobrze, dawno nie miałam okazji spotkać tylu fanów kabaretu w jednym miejscu i to był jeden z wielkich plusów tej imprezy.
                W dzień nagrania z własnej woli kilkoro statystów, razem ze mną  stawiło się na próbie o 11:30 gdzie najpierw wzięliśmy udział w nagraniach wejść promocyjnych a potem mogliśmy się rozejść na zaplecze, gdzie przede wszystkim mogliśmy napić się kawy – to właśnie kawa, herbata i pizza utrzymywała nas przy życiu aż do nagrania. Przez ten czas pomagaliśmy w przeróżnych pracach, od prasowania do przyklejania oznaczeń sektorów na ławkach co w deszczu nie było łatwym zajęciem. Właśnie, w dzień nagrania cały czas lało, momentami przypominało to oberwanie chmury a przecież tematem przewodnim kabaretonu miały być wakacje.
                Jakaś dziwna siła musiała nad nami czuwać tego dnia. Bo kiedy zaczęła się schodzić widownia i statyści zasiedli na plaży powoli przestawało padać.  Standardową rozgrzewkę publiczności przed wejściem na antenę poprowadził kabaret Nowaki  i trzeba przyznać, że sprawdził się w tej roli bo publiczność bardzo entuzjastycznie zareagowała już na pierwszą piosenkę, czyli przeróbkę popularnej piosenki „Waka Waka” o tym, jak to bardziej opłaca się jechać na wakacje do Afryki. Pierwsza część kabaretonu dotyczyć miała właśnie wakacji w tropikach. Trochę zdziwiła mnie kolejność skeczów w tej części bo pierwsze 3 prezentowały bardzo podobną sytuację, Polacy nie potrafiący się dogadać z obcokrajowcami. Z tej trójki czyli z Kabaretu Moralnego Niepokoju, Limo i Kabaretu Młodych Panów najbardziej do gustu przypadło mi Limo, Abelard już po pierwszym tekście który zabijał (tak jak w niegdyś popularnym programie – śmiechem) sprawił, że ten skecz jest w mojej pierwszej 3 z tego kabaretonu. Młodzi też zaskoczyli, tym że wracają do policjantów, no cóż każdy chce być z czegoś zapamiętany, dobrze, że przynajmniej z fajnej rzeczy. Oprócz tych 3 numerów w pierwszej części odbyło się specjalne posiedzenie rządu nadawane z Peru z niespodziewanym come backiem postaci Chińczyka w wykonaniu Michała Wójcika. Jeżeli już mowa o powrotach  to w pierwszej cześci miał miejsce jeszcze jeden, wystąpił popularna niegdyś grupa  Tercet  czyli Kwartet, którą tworzą Hanna Śleszyńska, Piotr Gąsowski, Robert Rozmus i Wojciech Kaleta, oj rozbujali ten amfiteatr, rozbujali. Wystąpił też kabaret Szarpanina z jednym dwóch skeczów zrozumiałych właściwie tylko dla mieszkańców Szczecina, reakcje w amfiteatrze aż zwalały z nóg. Pierwsza część zakończyła się piosenką Kasi Zielińskiej, piosenka która w trochę ostrzejszej wersji znana jest z Internetu przeminęła bez echa bo i nie było się czym zachwycać.

                W przerwie wystąpił kabaret Czesuaf ze skeczem o wkraczanie w dorosłość i szkoda, że w przerwie bo skecz fajny a ludzie go trochę olali korzystając z tego że kamery są wyłączone dużo osób poszło do toalety albo do straganów z jedzeniem.  Druga część kabaretonu miała opowiadać o wakacjach w mieście. Tu umiejętnościami pochwalił się przede wszystkim kabaret Ani Mru-Mru, który zagrał skecz napisany…dzień wcześniej.  Traktujący o tym jak to człowiek z miasta przyjeżdża na wakacje na wieś – tylko pozazdrościć umiejętności pisania skeczów w tak szybkim tempie. Za to nie popisał się kabaret Nowaki, który, według mnie, zupełnie niepotrzebnie ciągnie postać Generała i dopisuje do tej postaci kolejne skecze, aż szkoda bo zdolni są a trochę marnują swój potencjał. Dzięki kabaretowi Szarpanina widzowie spoza Szczecina mieli okazję dowiedzieć się, że nie mamy starówki za to mamy  3 pod względem wielkości cmentarz. No cóż…taka prawda. Oprócz tego standardowe posiedzenie rządu, przeróbka Kultu w wykonaniu Kabaretu Młodych Panów – całkiem zgrabna z resztą. Kabaret Czesuaf z fantastycznym skeczem jak to kasjerzy powinni oddawać długi i finał w wykonaniu Tercetu czyli Kwartetu.
                Kolejna przerwa przykuła większą uwagę widzów bo występowali ich „sąsiedzi” czyli kabaret Szarpanina.  Z shortem o Czapce i „Przejściem Granicznym” baaardzo entuzjastycznie przyjęła te numery publiczność w amfiteatrze, aż miło było patrzeć. Trzecia część to „wakacje pod gruszą” . Którą wręcz spektakularnie rozpoczął kabaret Smile, spektakularnie było dlatego, że Pawłowi, który grał uroczą uczennicę Marysię w połowie skeczu pękła spódnica.  Najpierw chwila konsternacji, potem spojrzenia po sobie a na końcu śmiech od którego amfiteatr aż się zatrząsł. Chociaż i bez tej wpadki skecz był niezły chociaż ja bym nie wypiła wody wyciśniętej z gąbki… W tej części swoje drugie wejścia mieli Kabaret Moralnego Niepokoju i Kasia Zielińska – oba bez rewelacji, nawet bardzo bez rewelacji. Drugie wejście zaliczył też kabaret Nowaki tym razem z piłkarskim shortem i podobnie jak w poprzednim skeczu pointa była taka, że Kamil pozostał bez spodni, nie żebym miała coś przeciwko, ale ile można? Oprócz tego ostatni fragment był podporządkowany przedstawieniem laureatów plebiscytu Złote Ireny, zaprezentowali się zdobywcy nagrody za najlepszy skecz, czyli kabaret Limo ze skeczem „Hitler” oraz zwycięzcy w kategorii piosenka czyli Smile i ich „Bździszewo” (najbardziej entuzjastycznie przyjęta piosenka na kabaretonie) i „Odkrycie roku” czyli szczecińska Szarpanina ze skeczem o sądownictwie po kosztach. No i koniec a jak koniec to piosenka finałowa o tym, że „Chcemy jechać na wakacje, pić szampana na kolację”.
                A jak to wygląda z perspektywy statysty? No na pewno jest się trochę bliżej niż inni ludzie, trzeba się głośniej śmiać i żywiołowej bawić na piosenkach no i nie pada na głowę , generalnie – jest fajniej. Bo statyści dali radę i to nie tylko nasza opinia, to opinia ekipy, widzów i kabareciarzy, baaardzo jest nam miło z tego powodu.
                Podobał mi się ten kabareton, ze względu na bardzo dużą ilość nowości, na brak cenzury (poszło wszystko, przekleństwa, niecenzuralne żarty, kryptoreklamy itp. itd.) . Oby Kabaretowy Klub Dwójki przyjechał za rok na wakacje do Szczecina i jeszcze mogłoby wtedy nie padać. O! Takie mam życzenie na zakończenie tej pierwszej ale nie ostatniej przygody z telewizyjnym kabaretonem tego lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz