31 marca 2012

Czesuaf na ziemi szczecińskiej

Ale wstyd, ale wstyd… przecież od tego występu minął już miesiąc a tu nic…dramat. Już naprawiam.
Magdalena była na Czesuafach po raz 30, dlatego walnęliśmy
sobie pamiątkową fotkę ;)
Na oficjalną wizytę Czesuafa z pełnym programem w Szczecinie trzeba było czekać od października 2009, co prawda bywali w naszym mieście później, ale nigdy tak „pełnoprawnie”. Dlatego też, wiadomość o tym, ze przybywają do szczecińskiego Rockera przyjęłam z niemałym entuzjazmem.
Było ciężko, nawet bardzo ciężko, niekompetencja niektórych osób, fatalne warunki na scenie, dogadująca publiczność…generalnie, momentami miałam wrażenie, że jest gorzej niż źle, że to tak delikatnie ujmę. Występ prawdopodobnie uratował jedynie profesjonalizm Cześków. Zagrali, nieco krótszą niż w Stargardzie wersję swojego programu „Na życzenie”.  Jeżeli weźmiemy pod uwagę, chociażby brak kulis na scenie i wielkość tej sceny to ciężko cokolwiek temu występowi zarzucić.
Miałam okazję, już drugi raz przyjrzeć się temu programowi i trzeba przyznać, że ma on to „coś”. Zwłaszcza nadal fenomenalne piosenki razem z choreografią.  Muszę przyznać, że mam już swoje ulubione momenty, na które specjalnie czekałam i się nie zawiodłam, skecze o „Kwiaciarni” i o wynajmowaniu mieszkania niezmiennie mnie bawią, mimo, że ten drugi na przykład widziałam już w grudniu w Zielonej Górze. Czesuaf w tym programie bardzo lubuje się w niedopowiedzianym klimacie i mocną pointą, a ja lubię taki kabaret, dlatego z przyjemnością patrzy mi się na ten program.
Poza tym, skecz, w którym kabaret porównuje mężczyznę do pantofelka niezmiennie poprawia mi humor, aż się cieszę na samą myśl ;)
No i generalnie, byle do następnego spotkania z Czesuafami, może tylko w lepszych warunkach…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz