31 grudnia 2010

To był zdecydowanie bardzo dobry rok

Mamy 31 grudnia, kończy się rok. Szybko to jakoś zleciało, ale skoro tak, to czas na podsumowanie.
Wiem, że nie ma kwietnia, zabieg celowy.

Styczeń
WOŚP, pierwszy raz miałam okazję uczestniczyć w zbiórce pieniędzy na rzecz Wielkiej Orkiestry. Razem z dziewczynami postanowiłyśmy zrobić to niekonwencjonalnie, przebrane za Renifera, Śnieżynkę i Mikołaja. Wśród ludzi zrobiłyśmy furorę, zwłaszcza wtedy kiedy zakupiłam czerwony nos klauna i robiłam za Rudolfa czerwononosego. Z okazji WOŚPa w Szczecinie wystąpił kabaret Limo z programem „Dzielnia” dość nietypowy występ to był, bo odbywał się w centrum handlowym a za garderobę dla kabaretu robił przedsionek pomiędzy przesuwanymi drzwiami. Jeszcze wtedy chyba żadna z nas nie podejrzewała jak dużą rolę w tym roku odegra dla nas Limo.
Luty
Coroczny kabareton Walentynowy na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Wystąpili Kabaret pod Wyrwigroszem i Babeczki z Rodzynkiem no i szczerze mówiąc nie było tak źle jak się zapowiadało, a zapowiadało się na konkretną katastrofę. Poza tym, razem z Magdą, Paulą, Emilą i Martą zrobiłyśmy pierwszą sesję zdjęciową do konkursu  Formacji Chatelet „Wygraj sobie kabaret” sesja zdjęciowa odbyła się pod hasłem „Żule, króliki i inne takie…” i miała miejsce obok szczecińskiego amfiteatru.
Marzec
Ten miesiąc upłynął pod hasłem „Weekend z KSM”  bo na ostatni weekend marca właśnie ten kabaret przyjeżdżał do Gryfina i Szczecina. To wydarzenie zapamiętam przede wszystkim przez to, że podczas występu w Gryfinie Paula i Ja obchodziłyśmy urodziny. Ostatnie takie w pełni normalne spotkanie z KSM. No i poznałyśmy Czesuafów którzy od tego czasu często pojawiali się w mojej świadomości. Pierwszy raz widziałam wtedy na scenie Nowaków, kompletnie mnie wtedy do siebie nie przekonali, okazało się że odebrałam tylko mylne pierwsze wrażenie.  Marzec to poza tym, to w Szczecinie miesiąc koncertowy, byłam na dwóch koncertach, Strachów na Lachy i Happysad, SNL spełniło moje wszystkie oczekiwania i oficjalnie to był jeden z najlepszych koncertów na jakim byłam, na Happysad nie było źle, ale najgorsze na nich były te fanki wypuszczone z gimnazjum i niepotrafiące się zachować.
Maj
Przede wszystkim, wzorem roku poprzedniego majówka w Gryfinie. Limo, Formacja Chatelet i Kabaret Młodych Panów, skład dosyć rzadko u nas spotykany dlatego atrakcyjny. No i to prowadzenie w wykonaniu Szymona i Wojtka, miło było zobaczyć w tak niecodziennej roli. Poznałam Julkę, to niewątpliwie ważny aspekt maja, bo Julka od tego czasu bardzo często towarzyszyła w realizacji głupich pomysłów.  Zrobiłyśmy już drugą sesję zdjęciową do konkursu Formacji, tym razem pt. „Żeńskie Plemniki Kochają Formację” i dzięki tej sesji wyspecjalizowałyśmy się w malowaniu po koszulkach.  W maju zobaczyłam też jeden z lepszych programów kabaretowych tego roku, „Sex, Alkohol i Książki” Neo-Nówki, spodobało mi się chyba przede wszystkim za obecność zespołu Żarówki który dbał o oprawę muzyczną no i za nowości bo znałam wcześniej może 2-3 skecze. Na zakończenie maja w Szczecinie odbyło się chyba najważniejsze (obok SZPAKa) wydarzenie kabaretowe roku, Szczecińska Gala Kabaretowa podczas której miałam niewątpliwą przyjemność pracować przy obsłudze artystów. Niesamowite wrażenia, niesamowite kabarety, 13 godzin pracy, które przeleciało zdecydowanie za szybko.
Czerwiec
Oprócz rozpamiętywania Gali na wszystkie możliwe sposoby odbyła się jej konkurencja, Szczecińska Noc Kabaretowa, dużo słabsza, z dużo słabszymi artystami i nie mówię tego dlatego, że przy „nocy” nie  brałam czynnego udziału w przygotowaniach, po prostu było słabo. Imprezę uratowali Nowaki i ich prowadzenie.

Lipec
Spotkanie po półtora roku ze Smile przy okazji Kabaretowego Wieczoru Galowego jakoś dziwnie dodało mi skrzydeł w tym lipcu, w ogóle ten wieczór galowy to jakaś taka sympatyczna impreza była i no nawet zarówno scenicznie jak i zakulisowo a rzadko się zdarza żeby i tu i tu było tak bardzo miło, jak z jednej strony jest jakiś zgrzyt to z drugiej jest ok a tu nie. Trzecia sesja zdjęciowa do konkursu „Wygraj sobie kabaret” odbyła się właśnie w lipcu i nosiła nazwę „Plemniki nad morzem”, za morze posłużyło jezioro Głębokie i trzeba przyznać że to była chyba najciekawsza sesja. Później, dzień po Mazurskiej Nocy Kabaretowej którą oglądałam w TV pojechałam do Wrześni na występ KSM. To nie był zły występ i ogólnie plan nie był zły, jedna rzecz trochę nam z dziewczynami nie wyszła, a nawet w zasadzie nie nam… A potem był Koszalin, dwa dni spędzone w samym mieście, które na te dni żyło kabaretem.  Fantastyczna atmosfera, taka niemalże rodzinna, to takie pierwsze wspomnienie z bądź co bądź jednej z największych kabaretowych realizacji telewizyjnych jaką robi TVP.
Sierpień
Dla kontrastu, druga realizacja telewizyjna, tym razem dla Polsatu, w Zielonej Górze. Momentami czułam, że telewizja ma mnie jako widza za głupka i bardzo mnie to irytowało, w ogóle organizacja tego kabaretonu była jakaś średnia. Ale byli Smile, było Limo i był Andrus wystarczyło mi do szczęścia, zwłaszcza po pełnej wrażeń podróży pociągiem. Zielona Góra to dziwne miasto, ale mieszkanko miałyśmy fajne. To w Zielonej Górze zaczęłyśmy kręcić film reklamowy do konkursu Formacji Chatelet. Potem krótkie wakacje u Julki i występ Limo w Poznaniu, zdecydowanie najlepszy występ kabaretowy na jakim byłam w tym roku. Podobało mi się niesamowicie, dawno nie miałam tak, że siedziałam na występie i pomyślałam sobie, że czegoś takiego jeszcze nie widziałam, a „Niebieski Migdał” wywarł na mnie takie wrażenie.  Pod koniec sierpnia pojechałam z Magdą do Bydgoszczy na Memoriał Huberta Wagnera, zobaczyć reprezentację Polski w siatkówce to było takie moje małe marzenie. No i się spełniło, 3 dni życia w trochę innej rzeczywistości mi sprawił ten Memoriał.
Wrzesień
Konkursu Formacji Chatelet nie wygrałyśmy, ale było fajnie, nasz film moim zdaniem przebił wszystko.  Do Szczecina zjechały młode talenty z całej Polski żeby zaprezentować się na festiwalu Gramy. Jako gość zagrała Coma która koncertowo spełniła moje największe koncertowe marzenie, usłyszałam w końcu na żywo „Leszka Żukowskiego”, poza tym ja bardzo lubię widywać się z tą czarno-żółtą sektą, mimo że z imienia i nazwiska znam tam może 2 osoby.  We wrześniu w Szczecinie odbyła się też kabaretowa klapa roku, „Kabaret Facetów z Klasą” oprócz występu Halamy nie miał właściwie nic do zaoferowania.  Wrzesień był pod jednym względem przełomowy, zgłosiłam się na warsztaty kabaretowe. Poznałam fantastyczną warsztatową ekipę, która od tego czasu się trochę zmniejszyła ale nadal jesteśmy fantastyczni.
Październik
Warsztaty, warsztaty, warsztaty. Zmierzenie z przeszłością o której starałam się zapomnieć, bolało.
Listopad
Długi weekend! Miałam iść na koncert Happysad, ale spakowałam się i pojechałam na Limo, Formację Chatelet i Neo-Nówkę do wielkopolski. 3 zupełnie inne występy, czasami z dość specyficzną publicznością. Okazało się, że wielu ludzi jest jeszcze skorych do pomocy innym, gdyby nie to, nie wiem co byśmy zrobiły w niektórych sytuacjach. A i przede wszystkim, okropnie lało. Dwa ostatnie weekendy listopada były również tak bardzo kabaretowe jak tylko się dało. Przedostatni weekend listopada spędziłam na warsztatach u Mistrza polskiego kabaretu Władysława Sikory, trzeba powiedzieć, że sporo się nauczyłam przez te dwa dni. Odkryłam też, że przez jedną noc jeżeli się chce to w kilkuosobowej grupie można napisać nawet 5 skeczów. Ostatni weekend listopada to SZPAK, podczas którego robiłam chyba wszystko: od kanapek dla uczestników konkursu po to, że sama wystąpiłam. Kto nie był na SZPAKu niech żałuje, nie ma drugiej takiej imprezy.
Grudzień
W Szczecinie powstaje Kabaret Tłum  w którym mam przyjemność występować. Kabaret Tłum dał swój pierwszy występ podczas KA BA RE TONU a ja podczas tego występu zaliczam pierwszą porządną wpadkę na scenie. Już wiem jak to jest, kiedy skecz wymyka się spod kontroli a ty musisz zachować zimną krew. W sumie, lepiej że dotknęło nas to teraz niż miało by to być na jakimś superważnym występie, poza tym, teraz już wiemy że potrafimy sobie z tym poradzić. Kabaret Tłum przygotował również skecz dla swoich nauczycieli, kabaretu Szarpanina który przygotowywał nasz program razem z nami przez 3 miesiące. Zagraliśmy w 3 minuty program „Krajm Storys” który Szarpanina gra przez blisko godzinę. Można? Można. No i zrewanżowaliśmy się za te wszystkie pomidory którymi została ochlapana publiczność przez rok grania „Krajm Storys” . Posadziliśmy ich w pierwszym rzędzie, kiedy na sekundę wychyliłam się na scenę i zobaczyłam ich uśmiechy wiedziałam jedno, warto było. Dzień po pokazie warsztatowym byłam na dwóch pokazach programu „Savoir Vivre” kabaretu Hrabi i mimo, że jest on dużo słabszy od poprzedniego to podobało mi się, takie odstresowanie po tym jak samemu się występowało.


Przez cały ten rok spotkałam wiele fantastycznych osób, które mi pomogły, którym ja mogłam pomóc albo po prostu były. Dzięki Wam wielkie jeśli to czytacie.
Pozostaje mi tylko życzyć sobie,aby kolejny rok był tak samo dobry jak ten który minie po północy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz