16 lutego 2011

Bajka o kabarecie, który chciał

 W pewnym królestwie był sobie kiedyś kabaret z ambicjami. Tworzony przez przyjaciół z chęci dobrej zabawy. Kabaret dawał kilka występów miesięcznie, jeździł sobie na przeglądy gdzie cieszył się z każdej nagrody i pokornie znosił porażki, które miały być dla kabaretu nauczką.
Wtedy młodym, zdrowym, szczęśliwym kabaretem niebezpiecznie zainteresowała się zła królowa Dwójka. Królowa pod płaszczykiem chęci pomocy kabaretowi kryła chęć zepchnięcia kabaretu na złą drogę. Kabaret nieświadomy niebezpieczeństwa tworzył dalej. Jednak za namową królowej, która tylko chwaliła kabaret na tle innych, przestał się rozwijać. Skutkiem braku rozwoju było, tworzenie skeczów na temat tych samych postaci, które przyczyniły się do podjęcia współpracy z Dwójką. Królowa zwerbowała podstawowe postaci którymi posługiwał się kabaret w swoich skeczach w swoje szeregi i przekupiła je, aby przestały być śmieszne a stały się dużo bardziej proste a niekiedy chamskie. Postacie nadal pracowały dla kabaretu jednak cały czas działały na jego szkodę, czego kabaret nie mógł zauważyć zaślepiony obietnicami królowej.  W ślad za pochlebstwami Dwójki pobiegły jej poddane, dzieci z podstawówek i gimnazjów w całym królestwie,  które zaczęły wychwalać kabaret całkowicie zaślepione jego urokiem osobistym. Starsi fani kabaretu, który pamiętali czasy sprzed opętania przez Królową zaczęli widzieć, że dzieje się coś niedobrego. Kabaret nie był już dla nich taki sam.  Dawał im dużo mniej radości i śmiechu , co kiedyś było nie do pomyślenia. Zaniepokoiło to fanów, którzy zaczęli się od kabaretu oddalać, czasem ze względu na złą aurę wytwarzaną, przez poddane Dwójki. Wkrótce Królowa zaczęła kontrolować każdy ruch kabaretu. Przydzieliła mu nawet pokój u siebie w domu co stanowiło przelanie czary goryczy u kolejnej fali starych fanów. Oglądali oni swoich niegdysiejszych ulubieńców w domu królowej i nie mogli uwierzyć, że mogli się tak podporządkować i stać się dla królowej maszynką do zarabiania złota.
Kabaret cały czas był mamiony opowieściami jaki to jest najlepszy i jak wszyscy go uwielbiają. W końcu w to uwierzył, stał się wyczulony na wszelką krytykę na którą reagował od razu negatywnymi emocjami.  Był przekonani o swojej wyższości, o tym, że inne kabarety nawet nie mogą dorównać poziomowi który prezentuje. Tak tkwiąc w tym przekonaniu zaczął się staczać i staczać i jeżeli w porę nie zauważył, że dzieje się coś złego to przeminęła era kabaretu, który chciał rozśmieszać ludzi ale za bardzo w siebie uwierzył.

Mocno w to wierze, że się ocknie ale póki co żegnam się z Kabaretem, bajka wydawała mi się dobrą formą pożegnania. 

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z bajką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z czym mi się to kojarzy...
    Dobrze wiem o kogo chodzi i mam dokładnie to samo zdanie.

    OdpowiedzUsuń