18 sierpnia 2011

Wakacje z telewizją cz.4 i chyba ostatnia 2011: „Winobranie Kabaretu, Kabaretu Winobranie – Kabaretobranie!” Edycja III

Oto nadeszła pora ostatniej wielkiej realizacji telewizyjnej tych wakacji. Wzorem roku ubiegłego sezon zakończyło Kabaretobranie w Zielonej Górze i również wzorem roku poprzedniego pojawiłam się na tej imprezie.
Nie cierpię Polsatu, tak chyba powinnam rozpocząć opis tego co widziałam. Nie ma to nic wspólnego z Kabaretami lub z artystami występującymi tak ogólnie, ale no nie mogę się przekonać do tych ich realizacji z dziurawo zagospodarowanymi przerwami i konkursami SMS. Jest to dla mnie nie do przejścia i już, nic na to nie poradzę. Może to być jednak wina tego, że przyzwyczaiłam się do ekipy TVP i ich sposoby robienia realizacji. Chociaż jak tak wspominam zeszły rok to Polsat i tak się sporo nauczył.
Co do występujących – festiwal powtórek. A szkoda, wielka szkoda, bo wychodzi na to, że każdy z obecnie topowych kabaretów ma w repertuarze 3 skecze, które gra zamiennie na różnych realizacjach. Tak wiem, jest inaczej, kabarety mają całe godzinne albo i dłuższe programy na których widzowie świetnie się bawią, jednak w telewizji tego nie widać, ciągle to samo. Jak zobaczyłam Roberta Korólczyka który wzorem realizacji dwa tygodnie wcześniejszej wychodzi na scenę jako góral zaczęłam wątpić we własne zmysły. Skąd taki pomysł? Dla mnie kompletnie nie trafiony. Z całą moją sympatią do Młodych właśnie czy do Jurków ale dlaczego ciągle w TV są te same skecze? Nie rozumiem. Jeszcze na dobitkę w kabaretonie wystąpiła Kasia Pakosińska, która brak reakcji na teksty nadrabiała reakcjami na śmiech. No i przede wszystkim, telewizje lubią powtarzać po sobie błędy, zaproszenie „Zielonsów” było takim samym błędem jak zaproszenie zespołu Maćka Miecznikowskiego na Mazury, no dobra, może to nie błąd, ale to po prostu nic nie wniosło ani do jednego ani do drugiego kabaretonu. Ostatnio doszłam do wniosku, że jak tak dalej pójdzie to zobaczę wszystkie zespoły z tej „Bitwy na Głosy” nie oglądając ani jednego odcinka tego show.

Mój humor podczas kabaretonu podratował Hlynur, no dobra, nowości to to też dla mnie nie były, ale przynajmniej nie grali tego wcześniej w TV. Zwłaszcza skecz na przerwie ucieszył mnie wybitnie bo to chyba mój ulubiony skecz z programu a teraz mogłam go jeszcze zobaczyć w składzie z Bartkiem, bardzo na plus. Jeszcze jedna rzecz zasługiwała na ogromny plus, a mianowicie, scenografia, chyba najładniejsza w tym roku spośród wszystkich kabaretonów. Aaaa, no i jeszcze piosenka o inwektywach Nowaków, bardzo, bardzo, bardzo, może poza ta pointą, która psuje ten niedpowiedziany klimat ale poza tym, naprawdę dobrze. No i Mocarci i Kasia Piasecka, o tyle to, że Kasia mi się podobała to się nie dziwię, lubię opowieść o Bongo od pierwszego usłyszenia, o tyle aż mnie zadziwiło jak podobali mi się Mocarci, numer z wrotkami pokochałam już na próbach do MNK i aż się ucieszyłam, że tutaj będą mogli to sobie zagrać. Krosny i Tym – bez większego echa, nawet nie pamiętam co mówił te drugi, chociaż obaj dostali największy aplauz.
Konferansjerka w normie, naprawdę nie ma się nad czym pastwić, mimo, że częścią zajmowały się osoby „niekabaretowe” ot, taki urok Polsatu, że lubią wciskać swoje gwiazdy gdzie się da, ale póki to się trzyma jakiegoś tam poziomu to nie mam nic przeciwko, a niech sobie będą, mowa tu oczywiście o Maćkach, Dowborze i Rocku, którzy do spółki z kabaretem Ciach prowadzili Kabareton, i niechaj im to wyjdzie na zdrowie! A co do gospodarzy, czyli kabaretu Ciach, było tak jak się spodziewałam, czyli przyzwoicie.
Od zawsze wiadomo, że istnieje Zielona Góra i Zielona Góra, ja wolę tą piątkową, chociaż ta sobotnia nie była zła, oglądało się…przyjemnie. Tak, to dobre słowo. Przyjemny kabareton na przyjemne zakończenie sezonu. A od przyszłego roku od nowa: „3, 2, 1 Antena!” Bo mimo wszystko, mimo tego, że często i gęsto narzekam, to – lubię to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz