Po raz
kolejny w moje ręce wpadła płyta, z którą coś wspólnego ma Piotr Rogucki, przy
tym razem, po raz drugi dopiero, nie jest to Coma a solowy projekt. Po
poprzedniej solowej płycie miałam duże oczekiwania, które zostały spełnione, w
jakiś 70-80%, te braki wynikają z tego, że jakoś tak przywiązałam się do
wcześniejszych wersji tych piosenek, i przyzwyczajenie do nowych aranżacji
zajęło mi trochę czasu.
Bo „95-2003”
to nic innego jak przypomnienie i nowe wersje utworów Roguckiego z tego właśnie
okresu, w którym bywał on na przeglądach piosenki aktorskiej. Jest więc „Piosenka
pisana nocą”, są „Wrony”, jest „Legenda o próżności” czy „Chmiera”. Całość,
pomimo nowych aranżacji jest nadal ascetyczna i akustyczna, muzyka w żaden
sposób nie przesłania poetyckiego tekstu, do którego tak przyzwyczaił swoich
słuchaczy Rogucki. Pomimo „starego” materiału wszystko jest jakieś jakieś
takie, świeższe, może chodzi tu o nabranie profesjonalizmu? Może o większą
odwagę artystyczną? Nie wiem, ale słuchając tej płyty mam wrażenie, że słucham
całkiem nowego materiału, i o to chyba artyście chodziło.
Ciekawa
jestem czy będzie jakaś trasa promująca ten album, w końcu ludzie od lat
domagali się „Wron” na koncertach Comy więc może w końcu uda się usłyszeć te
piosenki na żywo, ni ukrywam, że sama bardzo chętnie bym się na taki koncert
udała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz