Na występ zielonogórskiej grupy
improwizacyjnej Siedem razy Jeden zbierałam się chyba od kiedy ona powstała,
ale musiało minąć 25 wieczorów improwizacji abym wreszcie do Kawonu dotarła.
Stało się to głównie dlatego, że przyjechałam do Zielonej na premierę Adina, a
że impro było 2 dni wcześniej to czemu by nie skorzystać.
Muszę przyznać, że byłam
zaskoczona, nie spodziewałam się tak dobrego impro, wszak, w mojej ocenie,
nigdy nie była to najmocniejsza strona grup z ZG. A tu niespodzianka, bardzo
dobre zgranie w grupie, nie najprostsze gry, fajne podpowiedzi ze strony
publiczności, unikanie najprostszych rozwiązań. Szkoda, że nie było technicznej
możliwości zagrania piosenek, bo jestem bardzo ciekawa jakby sobie poradzili.
Szczególnie w pamięć zapadła mi
gra łączona, rewolwer, 3 słowa i dialog od tyłu w jednej grze, totalna miazga,
która wymaga maksymalnego skupienia ze strony zarówno improwizatorów jak i
publiczności, żeby połapać się o co w tym wszystkim chodzi. Na wyróżnienie
zasługuje też program śniadanowo-informacyjny prowadzony przez Wojtka
Kamińskiego, Przemka Żejmo i ilustrowany przez resztę grupy, no i detektyw,
gdzie Wojtek bardzo pamiętliwie parzył herbatę dla inspektora, kiedy ten
próbował wymusić na Kasi zeznania, jakoby miała ona organizować nielegalne
walki trzody chlewnej. No i dzień z życia, jednego z widzów, przedstawiony na
bis, absolutnie fantastyczny, zwłaszcza postać psa wykreowana znowu przez
Wojtka.
Występ odbył się pod tradycyjnym
hasłem „Kokoko Euro Spoko” i wybudowaniem nowej drogi w pobliskim Przylepie.
PS. Drugi raz widziałam impro w wykonaniu Saszy i drugi raz
zdjął on przy improwizowaniu koszulkę, lepiej mu się bez niej improwizuje? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz