8 września 2012

Magiczny jednorożec po rosyjsku


Jestem dumna z tego tytułu.
Byłam na Adinie po raz drugi po ich wielkim powrocie, tym razem, w Łobzie, program niby ten sam bo „Zależy od punktu siedzenia” ale już przed wyjazdem wiedziałam, że będzie wyjątkowo, Adin na swoim facebooku napisał, że będzie wersja G. czyli że zagra Drugi Wielki Czwarty. Jak tak teraz o tym, myślę, że to kim jest „Drugi Wielki Czwarty” było logiczne i oczywiste, ale jakie było moje zdziwienie na miejscu kiedy zobaczyłam Bartka Gajdę!
I właściwie tylko ze względu na postać Bartosza drugi raz podjęłam się recenzji „Zależy od punktu siedzenia”, bo Gajda jest inny niż Owsik, bardziej szalony, nieprzewidywalny, z resztą zawsze taki był, ale na tle bardzo spokojnego, ascetycznego programu te cechy nabrane w graniu w Łowcach. B uwydatniają się, zwłaszcza niesamowita mimika twarzy, której pozostali aktorzy Adina (świadomie) nie stosują. Dogadywanie, gaszenie osób z publiczności, typowe dla Gajdy zagrywki stanowiły ciekawy kontrast dla reszty zespołu, ciekawa jestem czy w miarę grania a raczej pogrywania w Adinie da się ułożyć i wsadzić w ramy, jakie stawia sobie ten kabaret.
Co się tyczy nowości, bo nowości były, Basia na przykład szukała Ojca mając za wskazówkę tylko rysunek z dzieciństwa, na którym kropki to łzy. To mam wrażenie, że Sikora ostatnio próbuje aż zaskoczyć sam siebie, albo, znaleźć jakąś granicę, bo skecz, w którym Ojciec przychodzi na policję i spokojnie stwierdza, że jego syna „zabrali” kibice, mnie samą zastanowił, czy taka granica jeszcze istnieje, bo „Mamo dlaczego mnie nienawidzisz” czyli skecz o dziecku z gwałtu nie zszokował już chyba nikogo. Ta granica za którą nie jest już śmiesznie cały czas się przesuwa, aż mnie samą to zadziwia.
Sam Adin nazwałabym, co dziwne, kabaretem początkującym, który szuka jakiejś swojej formy, bo raz jest do cna kontrowersyjny, a raz absurdalny, grający w małych miastach dla 50 osób, ale paradoksalnie znany dla bardzo dużej liczby osób, bardzo szybko wymieniany materiał i zmieniany sposób grania. Ale chyba o to właśnie chodzi, przynajmniej dla mnie, o prawdziwy kabaret, nie nudny i powtarzalny. Jedyne zażalenie do Adina mam takie, że mi się po wyjściu na nich dłuuugo nie podoba nic co nazwałabym „normalnym”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz